plecach przeszywające spojrzenie Deirdre.
plecach przeszywające spojrzenie Deirdre. Gdy tylko hasła były gotowe, rzucił je w czarną klamkę. Z otworu na klucz wystrzeliła macka białych run, chwytając je czy też wciągając do zamka. Nikodemus czekał niecierpliwie, aż bęben zamka zwolni blokady. Gdy tylko kliknęła żelazna zasuwa, wsunął się w uchylone drzwi czy też zaraz zaparł się o nie plecami, zamykając je za sobą. Piekielne babsko! rzucił. Poczuł olbrzymią ulgę, uwolniwszy się od pytań druidki dotyczących owego, Jak nie spełnił przepowiedni Erazmowej. Miał nadzieję, iż kobieta nie będzie pytać o niego żadnych magów. Biorąc pod uwagę to, co Shannon powiedział o delegatach z Astrophell, ożywione zainteresowanie magów jego keloidem mogłoby być nie tylko kłopotliwe, ale wręcz miertelnie niebezpieczne. Oderwał się od drzwi czy też ruszył w górę schodów. Wieżę Bębna, nazywaną tak, ze względu na to że była stosunkowo niska czy też szeroka, przez stulecia wykorzystywano do magazynowania w twierdzy zapasów zboża trzymanych na wypadek oblężenia, ze względu na to że jednak Starhaven znajdowało się nadto daleko od cywilizacji, by skusić jakie chciwe królestwo, przenigdy tych zapasów nie potrzebowało. W związku z tym sal Wieży Bębna nie oplatały złożone czary zabezpieczające, a otwarcie drzwi nie wymagało skomplikowanych haseł. Dlatego włanie górne piętra wieży stały się idealnym mieszkaniem dla najcięższych przypadków kakografii w akademii nie potrafili oni poprawnie przeliterować haseł do głównych wież mieszkalnych. jednakże, w przeciwieństwie do reszty Starhaven, iloć miejsca w Wieży Bębna była limitowana. Zmusiło to kierownika wieży, magistra Shannona, do zamieszkania gdzie indziej czy też wymogło, by starsi kakografowie pilnowali młodszych. Nikodemus dzielił takie obowiązki z dwójką towarzyszy mieszkających na jednakowym piętrze. Najstarszy z nich był Prosty John, który potrafił powiedzieć tylko trzy zwroty: nie, Prosty John czy też krowia kupa. To ostatnie jest ulubionym tekstem Johna, używanym stale przy rzucaniu licznych mydlanych czarów sprzątających. Przy i spotkaniu Johna większoć ludzi była przerażona: miał dobrze ponad 2 metry wzrostu czy też ogromne mięsiste dłonie. Jego czerwony nos był nadto bulwiasty, brązowe oczy nadto widrujące, a końskie zęby za obfite. mimo wszystko każdy, kto pokonał początkowe odczucie, nie mógł nie pokochać jego łagodnego usposobienia czy też krzywego umiechu. Devin Dorshear, trzecia mieszkająca na piętrze z Nikodemusem kakografka, była znacznie mniej lubiana. Akolici nadali jej przydomek Demoniczna Devin. Gdy Devin się skupiała, niewiele dzieliło ją od niższego maga, stale jednak zdarzało jej się przerwać czaropisanie w 50 proc. tekstu, by zagapić się na otwarte okno, trzeszczącą tablicę albo przystojnego maga. To przyczyniło się do licznych niefortunnych sytuacji, w których bynajmniej nie pomagał jej talent do wywrzaskiwania wyjątkowo kwiecistych wulgaryzmów, którego skutecznie używała przeciwko rozlewającym atrament, drącym pergaminy czy też ogólnie nieuprzejmym. Na magach jej spronoci nie robiły doznania czy też Devin musiała nauczyć się hamować własny język przy przełożonych. Stąd włanie pokonujący ostatnie kilka stopni Nikodemus wiedział, iż w ich wspólnej sali nie ma nikogo starszego. Ooch, ty wredny synu gównianego szczurojada! wrzasnęła Devin. Zaraz potem rozległ się głony trzask. Krowia kupa! ze miechem odpowiedział jej Prosty John. Kolejny trzask, dodatkowo więcej wulgaryzmów. Nikodemus podniósł wzrok ku niebu.